Pierścień Möbiusa

Zofia van der Vorst-Ksycka

Nie odkryjesz nigdy
przejrzystości stron
nawet gdy zamglona,
czy zamknięta w krąg.

Gdzie, powietrze wokół ciebie
bierze swój początek ?
a gdzie jego koniec,
sens, trwanie i wątek ?

Nie znajdziesz ni końca,
ni początku jego
ciągle na powierzchni
koła skręconego.

Czy jedna twa myśl
może mieć dwie strony ?
na górze jesteś, czy w dole
twej myśli skręconej ?

A życie na ziemi ?
żyjesz - albo nie,
nawet gdy myślą o śmierci
czasem zdradzasz je.

I miękkość jedwabiu,
czy też piórka lekkość
pozostaną miękkie, lekkie
już na całą wieczność.

I ten jeden obraz
ciągle taki sam
pozostanie jaki jest
bo go tobie dam.

Trzymając się jednej
choć kręconej drogi
nie zbłądzisz i dojdziesz,
poniosą cię nogi.

I miłość do ciebie
odwracana ciągle
zawsze taka sama
powraca znów do mnie.

Ach, szukałam gdzieś daleko
i myślałam, może sen,
nie znalazłam jednak nic
prócz jednego, własny cień.

Powiedziało mi też echo
by już przestać wreszcie szukać,
bo jedno ma tylko oblicze,
dwie strony mieć to jest sztuka.

I nie mogłam zgłębić głębi,
bo nie było nigdzie końca
i ten sam równika punkt
ciągle wracał znów do słońca.

Malowane usta
ich głęboka czerwień
pokryta uśmiechem
zasłoną ich cierpień.

I błyszczące oczy,
skąpani w uśmiechu
szczęśliwi gdzieś ludzie
bez trosk i bez grzechu.

Uśmiech – pocałunek -
niezmierzona władza
co karmi nadzieją,
spokój zaprowadza.

I nawet gdy wpadniesz
w nienawiści czeluść
poskromi ją uśmiech
da ci dotknąć celu.

Widzę własny dziwny cień
tańczy wokół jak szalony
nie trzyma się wcale mnie
wiankiem innych otoczony.

Proszę by zatrzymał się
został przy mnie, jak należy,
lecz on ciągle tańczy tylko
moim słowom nie chce wierzyć.

Nadepnęłam mu na głowę
lecz się tym nie przejął wcale
uśmiechnął się tylko promiennie
no i zaczął tańczyć dalej.

Nie mogę pozwolić na to,
aby zgubić własny cień,
ukłoniłam mu się przeto,
on do tańca porwał mnie.

Postanowiłam wyśnić
odpowiedź na życie,
lecz cóż, kiedy sen
zdradza mnie skrycie.

Ciągle inne możliwości
pokazuje, inne cele,
ine śni mi drogi,
ale ich tak wiele.

Przepisać nie chce mi sen
prościutkiej recepty;
gdzie postawić stopy?
jakieś dziwne szepty

ach! to wcale nie jest sen,
coś mi szepce wiatr,
kręci mną, podnosi w górę
mówi, że zagadkę odgadł.

Nie pozwala jednak sen
by wiatr zdradził wszystko
więc mi podarował tylko
chwilę jedną, pierwszą przyszłą.

Kto wyśledzi pustkę,
da jej wypełnienie,
kto pocieszy słowem,
kto uraczy cieniem?

Samiuteńka pustka
biedna jest we wszystko
żadnej strony, żadnej myśli,
tylko pusto, pusto.

Sam pustelnik ma wiele,
ale biedna ona
nawet w pustelnika pustce
sama sobie zostawiona.

Może znajdzie ją włóczęga
co błądzi wśród myśli
i zatrzyma w środku nocy,
trochę ciepła przyśni.

A może ja sama
wezmę ją do siebie
i wypełnię aż po brzegi,
czym? ach, jeszcze nie wiem.

Zaczarowany świat elfów
tych małych leśnych duszków
w rozwartych koronach drzew
ich skrzydła jak w blasku muślin.

Ich wielki opiekun – Słońce -
daje im tyle, czcząc wielce
i jasność i ciepło, i radość,
i uśmiech, i złote serce.

I tylko trole czasami
zakłócą radosny tam spokój,
lecz one, tak jak i elfy,
żyją i mają tam dom swój.

Świat, gdzie są trole i elfy
i bardzo piękne syreny
i świat gdzie żyją ludzie
i dnie i noce, te same sceny.

Nie chodzi o to by tutaj
wysłużyć się krasnoludkiem
bo przecież bajkowe życie
sam stworzysz, to takie ludzkie.

Jak nadzieja z jutrzenką
złączone niczym siostry dwie
jak noc i księżyc
stworzone dla siebie.

Jak piorun i błysk
wcielone w jedną chwilę,
jak to, że w piękny dzień
i słońce i motyle.

Jak rozdzielone powietrze
balonu cienką powłoką
i naturalna rzecz
że pod powieką oko.

Jak spełnione marzenie we śnie
jak drzewo od siły wiatru gnie się
jak odpoczynek w lesie na cichej polanie,
tak my jednym życiem jesteśmy splątani.

Myślę często o tym
co jest z drugiej strony tęczy,
przecież nie tylko to złoto
na pewno jest jeszcze coś więcej.

Szczęśliwi ludzie, kolory,
z obłoków utkane obrazy
i wszystkie dobre życzenia
mogą tam wreszcie się zdarzyć.

Pytanie, jak dotrzeć tam,
oddychać tęczowym rajem,
bo, gdy chcesz podejść do tęczy
odpływa wciąż dalej i dalej?

Tęczę, kochane dziecko,
powiedział mi stary człowiek,
każdy z nas, bez wyjątku,
nosi głęboko w sobie.

Jeśli wiedzieć chcesz koniecznie
gdzie ta piękna druga strona,
powiedział mi to w sekrecie,
to jest całe dobro w nas.